W 1947 roku powstał SAAB. Firma,
która przez wiele lat była dość ciekawym indywidum na rynku
motoryzacyjnym. Niespotykany design, sławne silniki turbo i stacyjka
w dziwnym miejscu – to chyba najbardziej charakterystyczne cechy
tych szwedzkich samochodów.
Niestety, finansowy kryzys sprawił, ze od 2009 roku SAAB walczył o przetrwanie. 19 grudnia 2011 roku SAAB zniknął z motoryzacyjnego rynku. Firma nie podniosła się na nogi i oficjalnie ogłoszono bankructwo. Plany ratowania firmy poprzez sprzedaż nie powiodły się – również za sprawa koncernu General Motors, który od 2000 roku był jedynym właścicielskim firmy.
Niestety, finansowy kryzys sprawił, ze od 2009 roku SAAB walczył o przetrwanie. 19 grudnia 2011 roku SAAB zniknął z motoryzacyjnego rynku. Firma nie podniosła się na nogi i oficjalnie ogłoszono bankructwo. Plany ratowania firmy poprzez sprzedaż nie powiodły się – również za sprawa koncernu General Motors, który od 2000 roku był jedynym właścicielskim firmy.
Naturalnie miłośnicy szwedzkich aut
są niepocieszeni. Na forach internetowych można czytać pełne
sentymentu komentarze mówiące o kultowych modelach i nowatorskich
rozwiązaniach technicznych. Co ciekawe, spora część osób pisząca
ze upadek firmy SAAB to niepowetowana strata nie była i nie jest
skłonna kupić samochodu ich produkcji. Jest coś czego doprawdy
zrozumieć nie mogę. Zachwycamy się nowinkami technicznymi, piękną
linia, świetnym wnętrzem ale gdy przychodzi do wyłożenia na stół
pieniążków wycofujemy się rakiem? Skąd ten brak konsekwencji? A
może to tylko owczy pęd? Czyżby nasze zachwyty nad marka opierały
się głownie na kolorowych zdjęciach z moto magazynów?
Pamiętacie moje wrażenia z jazdy
Alfa 159? Ciekawym jest, fakt, ze sporo osób zarzuciło mi
bezkrytycyzm, stronniczość i „czepialstwo”. Co jeszcze
ciekawsze – zarzuciły mi to głownie osoby, które wspomniana Alfa
Nigdy nie jeździły! Ba, często dowiadywałem się, ze na moim
miejscu owe osoby by bez chwili zastanowienia taka Alfę kupowały.
Pozwolę sobie więc zapytać: dlaczego nie kupujecie, he?
Skąd bierze się, fakt, ze olbrzymia
część osób polecających innym ten czy inny samochód nie
widziała go inaczej niż na zdjęciach? Skąd te zachwyty?
Prawda jest taka, ze spora część
owych „och i ach” to efekt marketingowej propagandy. Bo w końcu
każdy producent robi co może aby być „premium”, aby jego auta
były „niepowtarzalne” a rozwiązania techniczne „pionierskie i
przełomowe”.
Dotyczy to nie tylko fanów firmy SAAB.
Każda marka ma swoich wyznawców gotowych pogrążyć forum
internetowe w krwawej wojnie „o dobre imię jednygo porządnego
producenta aut”. Zasadniczo nie mam nic przeciwko owym fanom –
tez mam swoje ulubione marki i modele samochodów. To co mnie
natomiast naprawdę denerwuje to bezkrytycyzm, ignorancja, zabawy „w
głuchy telefon” i zwyczajne chamstwo.
Bezkrytycyzm objawia się przekonaniem,
ze inne auta od naszego ulubionego oddziela przepaść. Przepaść
jakości, technologii, osiągów i stylu. Polecam niektórym zejść
na ziemie. To, ze jakiś japoński producent produkuje świetne
samochody to jeszcze nie znak, ze fabryka w Niemczech produkuje
tragiczne – i na odwrót.
Nie bądźmy tez ignorantami i umiejmy
docenić osia gnicia konkurencji. Wielu producentów ma na swoim
koncie naprawdę wielkie osiągnięcia w sporcie motorowym –
docenimy to. Te sukcesy nie przyszły same. Wzięły się z ciężkiej
pracy i dorobku całego sztabu ludzi oddanych tylko jednej pasji -
motoryzacji.
Znacie zabawę w „głuchy telefon”?
Na pewno znacie, które dziecko się w to nie bawiło? Szkoda ze
wielu fanów motoryzacji bawi się w to nadal i to pomimo wieku
sugerującego,ze dzieciństwo powinno się mieć daleko za oba. „Kup
SAABa, program i 400 KM pęka jak nic!”, „Jazda zima BMW to
murowane owiniecie się na drzewie”, „Części do Mercedesa
kosztują majątek!” - i wiele innych. Znacie to? Tak, przewzanie
niczym w „głuchym telefonie” plotka wróblem wyfrunęła a wolem
wróciła. Na to nałożyło się trochę legendarnych opowieści
(wujek mojego szwagra miał w pracy kolegę, który tym jeździł...)
i efekt gotowy.
Druga forma „głuchego telefonu” to
kwestie koryfeuszy poszczególnych modeli. Dowiadujemy się np., ze
GT-R wcale nie ma kiepskich materiałów we wnętrzu a 911 nie jest
wykonana lepiej. Szkoda tylko, ze dowiadujemy się tego od osób,
które rzeczone auta widziała jedynie na ekranie monitora. Czytamy,
ze FWD z definicji musi prowadzić się źle, napęd na cztery kola
jest cudownym remedium na brak opon zimowych a Subaru jest w stanie
pobić każdy rekord okrążenia. Na dowód tego dostajemy odnośniki
do filmów, zdjęć i artykułów, których w internecie nie brakuje.
Dostajemy czasy przejazdów, opinie motoryzacyjnych guru i wyroczni.
Wszystko to pozwala nam sadzić, ze dostajemy rzetelne informacje –
nic bardziej mylnego.
To, ze znany brytyjski dziennikarz jest
zachwycony jakimś autem to jeszcze nie znak, ze nam będzie się nim
świetnie jeździć i odwrotnie. To, ze gdzieś na świecie ktoś
zbudował 1500 konnego Nissana GT-R to jeszcze nie znak, ze przyszło
to łatwo prosto i bezboleśnie – a już na pewno nie jest to, ze
należy napluć na każde auto ze stajni
Porsche/Ferrari/Königsegg/Lamborghini czy jakiegokolwiek innego. Tym
bardziej, ze bardzo rzadko na zdjęciach umieszczonych w internecie
widać ile pracy, wysiłku i pieniędzy włożono w budowę jakiegoś
samochodu.
Głuchy telefon to świetna zabawa, ale
niezbyt dobry sposób na przekazywanie informacji.
Na koniec bardzo krotko o kulturze
dyskusji...
Walther Röhrl został kiedyś zapytany
w wywiadzie jak to możliwe, ze Ari Vatanen go wyprzedził. Röhrl
odparł, ze najwyraźniej pomimo tego, ze dal z siebie wszystko to
jednak było to zbyt mało. Dociekliwy dziennikarz zapytał czy to
możliwe, ze po prostu nowy model Peugeota jest dla Audi zbyt szybki.
Röhrl odarł: „nie mam pojęcia, wiem tylko, ze Ari jest zbyt
szybki dla mnie”. Walther Röhrl już wtedy był uznawany za
czołówkę światową i zdawał sobie z tego sprawę. Mimo to umiał
w sposób skromny, kulturalny i co najważniejsze „sportowy”
wybrnąć z zadanego pytania. Umiał mimo świadomości własnych
umiejętności lekkim ukłonem w stronę konkurenta okazać mu
szacunek. Zycie i Wam jak i sobie abyśmy w ogniu dyskusji o tym, co
jeździ lepiej i kto jeździ lepiej umieli zachować się podobnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz